Nawet z moim mega kwadratowym wspinaniem padła od razu (kilka tygodni wcześniej zapatentowana a właściwie tylko wyjscie na górę mnie rozkladało)
Powiedziałbym ze VI.2 to wszystkie piniondze.
Wyjście na wierzchowinę nie jest niczym przyjemnym na tej drodze, a błądzenie w poszukiwaniu stanu też nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy.
Nie licząc wyjścia cała droga to coś pięknego:)