Legendy jak legendy, niech będą, uciekam od ocen, nie mnie to oceniać. Chodzi o to, że w naszym klubie bardzo wiele mówi się o treningu wspinu zimowego, który być może stoi na wysokim poziomie, są ciekawe lokalne ogródki treningowe, tyle, że za tym nie stoją jakieś dalsze działania, albo stoją w bardzo niewielkim zakresie. Znam kolegę, ze środowiska krakowsko-bielskiego, który w jednym sezonie zimowym zrobił więcej dróg w Tatrach i Alpach, niż całe ŚKA w dwa sezony. Był facet kilka razy na betonach, owszem, podobało mu się, zrobił kilka trudnych linii w pionie ( cztery-pięć wizyt) i potem pojechał w Tatry.
Żeby sprawę ruszyć z miejsca, moim zdaniem należy:
1. Jak pisałem wyżej kołować składy na wyjazdy 1-2 dniowe ( chętnie pojadę z kimś początkującym na drogę typu "Potoczek", (jeszcze nie miałem okazji tam zajrzeć.)
2.Praktykowana w innych klubach taktyka obozów wspinaczkowych w jakiejś dolinie (KW Kraków, KW Bielsko), czyli jedziemy na tydzień w kilka osób i mocniejsi zawodnicy biorą słabszych, na powiedzmy pierwsze 2-3 drogi i potem te osoby mogą już zadziałać samodzielnie. Pod koniec "zgrupowania" "legendy" łoją już na swoim poziomie jakieś poważniejsze linie, a osoby wdrażane działają na miarę własnych możliwości. Połączyć to można z treningiem ratownictwa lawinowego, dla odpoczynku. To jest idea klubu koleżeńskiego. To jest idea rozwoju środowiska.
Zakaz działalności forumowej proponuję ustalić zwłaszcza na okres sezonu zimowego, bo ten budzi chyba największe emocje.
Wracam na forum jak zrobię dwie linie, jak ktoś chętny na Potoczka 605-821-820.
Goryl