Hej
No może nie bezcenne ale przyjmne napewno
Grześ zaraz też załoi.
No to się wybieraj jak na relax, powodzenia. Też się tak wybrałem za pierwszym razem i skończyło się na haczeniu
Załoiłem w końcu w 5 próbie a po pierwszej pomyślałem, że jest w cholere trudne. Co do RPPP nie miałem takich odczuć. Samo to, że kolega Adamiec jeszcze nie zrobił tez o czymś świadczy. Słaby nie jest teraz.
Asekuracyjnie na RPPP masz pełen komfort przez cały czas a tu zakładasz 3 friendy i nad ostatniego musisz wyjść w obłe chwyty jakiś 1 - 1,5 metra. Lot z tamtąd będzie (chyba) bezpieczny ale dość długi, gdzieś tak do pierwszego przelotu. U góry jest łatwo ale niemiło i te przeloty tam są takie, że nie chciałbym na nich latać.
Przejście będzie mi się kojarzyło z dwoma przygodami
Był jeden lot z wyrwanym frindem, który uderzył mnie w rękę, jeszcze trochę boli. Z ciekawostek friend wsadzony w wydawałoby się litą rysę a w trakcie lotu odpadł płat skały w bok od rysy. Druga przygoda była wczoraj jak się zewspinywałem po pierwszej nieudanej próbie i wyciągałem przeloty. Będąc około pół metra nad ziemią wyciągnąłem sobie ostatniego frindzika i poleciałem na dół. Niestety podłoże pod drogą jest mocno pochylone i zturlałem się do wnętrza grajdołka, pociągając za sobą wciąż asekurującego Grześka. Mina Grześka, trzymającego mnie na linie jak się turlam na dół bezcenna. Moja pewnie też.
Pozdrawiam
Arek