Widzę że kolega nie wytrzymał
Po kolei
Pierwsze zawody triathlonowe za mną , dystans (jak to Maniek mówi 1/18 ironmana czyli 1/8) dla lamera na początek 475m wody , 22,5km rower , 5 km biegania
Startowało ok 240 osób.
Na starcie adrenalina chce łeb rozsadzić. Do wody i poszli....czyli popłynęli. Pływanie nieźle (najwięcej treningów na basenie) , z wody wyszedłem 50-ty. Pierwsza strefa zmian też nieźle choć dało by się deko urwać ( błędnik wariuje i trudno ustać na nogach). Rower ... słabo , nie wyjeżdżone się mści, trochę wiatru w twarz i słabnę okrutnie. Wyprzedzam dwóch a mnie ok. 40-tu
zawodników. Po rowerze 92-ga pozycja. Druga zmiana - ślamazarnie choć zwijam się jak mogę. 90 - ty ruszam do biegania. Ogień z dupy , cisnę ale nie przekłada się to na prędkość
Daję z siebie wszystko i wpadam na metę. Wielka radość że już koniec !!! Medal, izotonik, banan , jedzenie , picie, zdjęcia z rodzinką. Łapanie tlenu . Żonka mówi że strasznie dobrze mi poszło a syn dodaje że byłem 21-szy!!
O karwaaaaa
Trzask z tyłu w głowie
Nie zrobiłem drugiego okrążenia biegowego! Wpadłem na metę w amoku po 2,5 km
Skonsultowałem z organizatorem w punkcie pomiarowym i pozwolili mi dokończyć zawody bez dyskwalifikacji. Biegłem drugie kółko i śmiałem się do siebie w środku. Ostatecznie ma necie byłem 118-ty. Dziewczyny wręczające medale nie mogły zrozumieć że mam już medal i byłem już raz na mecie : )
No i tyle w temacie debiutu he he. Na następnych zawodach będzie trudniej , z liczeniem oczywiście bo są 2 pętle rowerowe i aż 4 biegowe
Ale ale , czy do naszego klubu nie zawinęła dziewczyna powiązana z triathlonem lub pływaniem ??? Znajoma G.Kożuchowskiego - proszę się przyznawać ...