Dopisał do kajetu drogę Chuck o wycenie VI.6 i tym samym wyrównał klubowy rekord!

Gratulacje i podziw za legendarnego egipcjanina;)

Ja się pytam, czemu dopiero teraz? Powinien taką cyfrę już mieć zrobioną 12lat wstecz. Ale i tak gratki

Pięknie Karolek!

Gratulacje!!

Mała relacja.
Wyjazd na jure planowałem od niedzieli. Myślę: "Środa będzie optymalnie, zrestuje po mocnym weekendzie, gdzie "Chuck" dobrze wszedł w plecy". Z chętnych na wyjazd zgłasza się Maniek. Oboje mieliśmy co robić na Bibliotece maniek "Kamelona" a ja "Chucka".
Dzień wyjazdu nie zapowiadał się dobrze.
Wtorek zlewa, badam wykresy na imgw, myśle se troche mniej lało niż w ck wiec może nie będzie wyciekać z dziur.
Wtorkowa zabawa w młotkowego do 22:00 dobrze wejszła w prawą rękę. Wszystko przez chmurę typu mordor jaka nadejszła z zachodu na naszą kraine ok godz 19:30 zmusiła mnie do przerwy w układaniu kostki, a że rozrobiony beton trza było wyrobić to zeszło do późna. Rano 6:00 pobudka no i prawa ręka jakaś taka zbułowana, ale kij do 15:00 jeszcze 9 godzin wiec zdążę wyrestować
Poza tym Maniek wziął na środe urlopa u szefa, więc nie mogłem go wysterować. Odwrotu nie było - jedziemy.
O 14:00 jesteśmy na miejscu. Skała chyba sucha. Po rozgrzewce pierwsza wstawka. I zonk, obła dziura która zawsze trzymała cosik nie trzymie. Jakaś taka wilgotna, ale nie sucha, maglajz w ruch - pudrowanie - może pomoże. Oczywiście przed każdą wstawką srać się chce, pomimo że się chce to kupy też jakieś takie marne. Myśle, dziś chyba będzie ciężko pociągnąć. Kolejna wstawka i znowu dziura nie trzyma - pudrowanie i kolejna wstawka - dziura trzyma ide dalej strzał i crux pokonany, ale nagle prawa rączka rozgina się i lot. [klasyczna wiazana leci w las jak w piosence fagotów].
Maniek ciągnie w dobrym stylu Kamelona.
No to ostatnia wstawka, bo na więcej już na 100% nie będzie sił. Dochodzę do wspomnianej wyżej dziurwy i znowu lot. Czacha dymi. Pudruje. Szybka wstawka jeszcze raz. Idę, dziurę cudem udaje się utrzymać po ssaniu, upychaniu. I po chwili zdziwiony wpinam się do łąńcucha. Ufff ale ulga, bo to już było męczące, stres jak fix takie wspinanie. Myślę "zmarnowane 4 wyjazdy na jure, gdzie można było zrobić masę świetnych łatwiejszych dróg". Ale jak wiadomo czas leci i człowiek staje się starym dziadem, wiec trza robić trudne teraz bo potem będzie za późno.

Ciekawe doświadczenie.

Droga fajna jakby było pod kielcami na pewno by miała kilka przejść naszych lokalnych wspinaczy. Lekki przewis z dużą ilością stopni. Chwyty dobre jak na jure.

Herman

Ładnie, i relacja też ładna.

Piękna przygoda, gratulacje.
Grzegorz

piękna-niepiękna - w rankingu podskoczył!

poz_dr

Gratulacje Herman!
Dobra robota!!!