Spodziewałem się, że będzie to obowiązkowy klasyk i nie zawiodłem się!
Kapitalnie się czyta, można by ją wchłonąć w 3 godz., choć warto się zatrzymać czasami i na spokojnie przeanalizować niektóre rozważania autora, chociażby wywody na temat cyfry.
Dziwi mnie trochę zamieszczenie na okładce recenzji ludzi nie związanych ze wspinaniem, możliwe, że to taki chwyt marketingowy? Książka zdecydowanie pisana jest dla łojantów, wszak nie da się jej całościowo ogarnąć nie będąc "wyznawcą".
Dla zachęty zacytuje definicje "wyznawcy"
"
W sensie fizycznym nietrudno wskazać pewne cechy, które wyróżniają wyznawce z tłumu. Zazwyczaj jest uderzająco chudy. Jednak zdarzają się wyznawcy grubi.
...
Ale do rzeczy. Jeśli zauważysz ruchliwe, żyjące jakby własnym życiem palce, wczepiające się chętnie we wszelkie krawędzie i szpary, przyjrzyj się właścicielowi tych palców uważniej. Jeśli opuszki pokrywa skórzasta powłoka, twarda jak skorupki orzechów, stawy zaś są wyraźnie pogrubione, nadające dłoni wyraz drapieżnego szponu, zapewne masz przed sobą wyznawcę.
Spójrz tej osobie w oczy. Jeśli nieobecne spojrzenie błądzi w przestrzeni i wypatruje czegoś nieokreślonego, a za spojrzeniem podążają nieraz osobliwe ruchy i grymasy twarzy, możesz być pewny - to prawdziwy wyznawca."
Pozdr.