Rzeczywiście bardzo, bardzo piękna droga.
Wymagała ode mnie walki w wielu, zwłaszcza 2 amiejscach. Były postanowieia, że już nigdy więcej wspinania (w Tatrach) i reflaksje, że to kara za........ W jednym miejscu skorzystałam z haka jako chwytu. W innym próbowałam osadzić jedynego posiadanego frienda i się na nim podciągnąć - ale nie dał się wepchnąć do szczeliny.
Ale po przejściu drogi została satysfakcja, a postanowienia że nigdy więcej chyba odeszły w dal.
Całość przedsięwzięcia Palenica - Zamarła - Palenica trwały od 7 do 21 (sic).
Oczywiśnie wszystkie wyciągi prowadził Grzesiek Nocuń, za co (i zabranie na drogę) dziękuję.
114 nie zrobiliśmy w całości. Zrobiliśmy dół ściany do trawiastego zachodu biegnącego na Kościelcową Przełęcz. Po dojściu do zachodu i spojrzeniu na zegarek skręciliśmy na tą przełęcz - było to jedyne sensowne rozwiązanie, gdyż w planie był jeszcze powrót do Kielc. Wg przewodnika dół ściany miał być kruchy, ale nie było tak źle, kamienie nie latały a spodziewałem się, że będzie gorzej. Na tym odcinku asekuracja z kości i friendów była wystarczająca. Było trochę trawiastych odcinków.
Góra ściany oglądana jeszcze z pod ściany a później z zachodu wyglądała bardzo fajnie.
Akcja zaczynała się w Białym Dunajcu o 6.00, później podejście z Brzezin do Murowańca, krótki odpoczynek, dalej pod ścianę gdzie około 11.00 zaczęliśmy się wspinać. Na Kościelcowej P. byliśmy o godzinie 15.20. Do Białego Dunajca dotarliśmy po 20 a do Kielc wyjechaliśmy o 21.01.
W akcji uczestniczyli: Joanna S, Grzegorz N i LeszekJ.
Pozdrawiam - LeszekJ.
Motyka to faktycznie piękny klasyk Zamarłej, byłem taj już cztery razy i zapewne jeszcze nie raz się wybiorę. Natomiast Wschodnia Kościelca jest mi praktycznie nieznana (pomijając zimowe drogi na Kotle i Czubie nad Karbem), zostawiam ją chyba na zimę, ale ciekaw jestem jakie warunki panują tam latem, także dzięki za info.