Faktycznie we wspinaniu nie chodzi tylko o rodzaj, kształt i odległość pomiędzy chwytami, ale i całą duchową otoczkę i metafizykę!
Ale wizerunek wspinacza jako romantycznego buntownika czytającego wiersze Kazimierza Przerwy-Tetmajera, który z jednej strony kładzie na szale swoje zdrowie bądź nawet życie a z drugiej nieodparta chęć przeżycia przygody i walki z przeciwnościami matki natury to przeżytek!
Żyjemy w cyfrowym świecie, w którym wszystko jest zdominowane przez liczby, ile metrów, jaki kąt(połóg, dach, ect.), jaka trudność?
Czym jest przejście nowej drogi nawet w górach, bez dopisku -IX lub 7a obl po jej nazwie, choćby nawet miała 1000m, a będzie to teren pasterski, nikt nawet nie przeczyta nagłówka niusa
Btw. dzięki, że pokarmiłeś trolla
