bilety kupione; zmówimy się telefonicznie na zbiórkę;
niespodzianie okazało się że Czyżyk to pies ogrodnika - skoro sam nie idzie bo się matematyki będzie uczył, to nie chce z Agatki z nami puścić; a towarzystwo elitarne przecie, a wydarzenie mocno kulturalne;
dzieki swetrowi chamy mnie nie lizały po mojej ranie(oparzeniu) na ręce a mokasyny to był dobry wybór na disco- pogo, jednemu to nawet podeszwa odpadła.