przez tyle lat cel wydawał się zupełnie z innej bajki - a tu proszę Kajman twierdzi, że przedsięwzięcie ma całkiem ludzką twarz;
[
kw.warszawa.pl]
Popełniliśmy sporo błędów taktycznych. Już w fazie aklimatyzacji. Ale za to zwiedziliśmy fragment wspaniałej ściany, obejrzeliśmy historyczne miejsca o których czyta się w książkach, a przede wszystkim zdobyliśmy bezcenne doświadczenie. A że spaliliśmy OS? To nie ważne. Dla mnie to dużo więcej niż nieudana próba. Taka wycieczka ma sens nawet jak się nie planuje przejścia całej ściany.
Z ogólnych wrażeń, w warunkach zimowych ściana robi znacznie lepsze wrażenie niż latem. Powiedziałbym nawet, że jest tam przyjemnie. Skała wcale nie jest taka krucha (dużo, dużo lepsza niż na Kadzielni). Asekuracja w trudniejszych miejscach wręcz znakomita. Im wyżej tym warunki lepsze. Pod "Trudną Rysę" to było torowanie po kolana (niestety wyszliśmy pierwsi, a ślady z poprzednich dni zasypały pyłówki). Powyżej zaczynał się firn, a na Pierwszym Polu Lodowym warunki były wręcz wymarzone.
W stosunku do 2 zespołów młodych przewodników z GP i z Płd. Tyrolu byliśmy dużo wolniejsi w łatwym (ale dół szli po naszych śladach), za to Trudną Rysę (ok. M5) przeszliśmy szybciej dzięki bunkrowemu treningowi DT. Tamci zawodnicy łapali się rękoma i nawet byli trochę zdziwieni, że tak fajnie można wykorzystać dziabki. A swoje mieli nieoklejone co jak zauważył Klimas, świadczy o braku treningu DT.
Andrzej od rana czuł się źle i to on głównie podjął decyzję o odwrocie. Ja byłem zmęczony torowaniem na podejściu i w dolnej partii ściany (wg. altimetru urobiliśmy 750-800 m, 1 wyciąg nad Jaskółcze Gniazdo) więc nie oponowałem. Później okazało się, że decyzja była jak najbardziej słuszna bo moje kichanie, które zaczęło się jeszcze w ścianie (pierwsze kichnięcia wzbudziły panikę wśród wspomnianych 2 zespołów bo brzmiały jak lawina albo spadające kamienie) później przeszło w solidne przeziębienie.
Poza tym, Andrzej został bez młotka bo ten zintegrowany z ostrzem do Nomika (produkcji JCW) ułamał się przy wybijaniu pierwszego haka.
Gdyby ktoś był zainteresowany to służę poradami logistycznymi i sprzętowymi.
zakiełkowała mi myśl, że może warto spróbować przyszłoroczną wiosną;
sa jacyś chętni? trzeba by się przygotować wydolnościowo - razem będzie łatwiej;
poz_dr